Rozmowy o różach



Marek Moch: Czas kwitnienia moich róż.
"Ispahany"


"Blanche Moreau"


"Comte de Chambord"


"Verscicolor"


Rabata Pięciu Róż, widok ogólny.

Pozdrawiam
(15 czerwca, 2017)

Piotr Szustakiewicz: Jak przewidywałem wszystkie Pana róże prezentują się bardzo dobrze i można ich pozazdrościć :), a to przecież dopiero drugi sezon. Ilość kwiatów i pędów, wzrost, zdrowe liście bez śladów jakichkolwiek niedoborów składników mineralnych - to wszystko jest jak najlepszej jakości. Jedyny zabieg jakiego wymagają obecnie, to cięcie formujące i w stopniu nieznacznym prześwietlające. Napiszę jak generalnie sprawy w tym względzie mają się z różami historycznymi, z podziałem ogólnym na niepowtarzające i powtarzające kwitnienie.
Kwitnące raz w roku czyli te z grupy róż białych, mchowych, francuskich i wiele odmian damasceńskich najpełniej kwitnie na pędach dwuletnich i starszych. Silne cięcie, jeśli konieczne odmładzające czy ze względów zdrowotnych (przemarznięcia, uszkodzenia przez szkodniki lub choroby), powoduje, że w następnym roku kwiatów będzie mniej. Niemniej, wczesną wiosną tniemy pędy chore, zmarznięte i uszkodzone. W czasie kwitnienia cięcie wykonujemy w wypadkach szczególnych wobec mocno pokładających/wyłamujących się pędów pod ciężarem kwiatów. Jeśli krzew młody to można takie pędy podpierać/podwiązywać, jeśli starszy to ja skracam i wycinam kwiatostany. Po kwitnieniu przeprowadzamy zasadnicze i najważniejsze cięcie formujące. Usuwamy całkowicie pędy mocno zagęszczające pokrój i bardzo drobne, jak i przycinamy pokładające się tak, aby zewnętrzny pąk był skierowany na zewnątrz, a one same wyprostowane. Przyrosty boczne skracamy o 1/3 i tu warto również pamiętać, że najbardziej pożądane u wszystkich róż krzewiastych są pędy poziome na których pojawiają się kwiaty. U róż niezawiązujących owoców czy też niemających zdolności do samooczyszczania, tj. zrzucania płatków (pozostają zaschnięte), usuwamy kwiatostany i skracamy pędy również o jedną trzecią. Cięcie formujące może się trochę różnić w zależności od grupy róż historycznych, co podyktowane może być np. indywidualnym prowadzeniem róży, a o czym wspominałem we wcześniejszym poście. Spotyka się też zalecenie ogrodników angielskich i amerykańskich, do którego ja też się skłaniam, aby pędy starszych krzewów róż mchowych i stulistnych skracać po kwitnięciu o połowę. Zapobiega to zdecydowanie pokładaniu się jak ma to miejsce na przykład u "Henry Martin" czy "Common Moss". W klimacie Polski wprawdzie mogą nie rosnąć one tak silnie lub być uszkadzane przez mróz i podlegać naturalnej selekcji, jednakże zimy ostatnich lat są już na tyle łagodne, że wzrost wielu róż nie jest tak ograniczany. Pozostawiam to każdemu do rozważenia i sprawdzenia jak też róże będą się sprawować po cięciu pędów o jedną drugą.
Podobnie też indywidualne podejście zalecane jest przy cięciu młodych damascenek niepowtarzających, o czym wspominam w komentarzu przy "Ispahanie".
Historyczne powtarzające kwitnienie, tj. róże burbońskie, portlandzkie, orientalne, remontanty (Hybrid Perpetual) i nieliczne damasceńskie, tniemy wiosną – traktujemy ten zabieg jako sanitarny i formujący krzew. Usuwamy pędy chore i przemarznięte oraz skracamy o 1/3 pędy grubości ołówka i więcej, natomiast wszystkie słabsze skracamy o 2/3. Krzewy starsze, w wieku 5+, regularnie też należy wiosną odmładzać, usuwać najstarsze pędy na których pojawia się mniej kwiatów i są one też mniejsze. Po pierwszym, głównym kwitnieniu, wycina się tu jak najszybciej przekwitłe kwiaty, całe kwiatostany oraz pędy płone (strzały), co znacznie przyśpiesza i polepsza powtarzanie. Niezależnie od tych zasad, należy też pamiętać, że krzewy niższe, słabiej rosnące, należy generalnie ciąć nisko i silnie, aby krzewiły się mocniej u podstawy i dawały więcej solidnych pędów. Natomiast odmiany o znacznym wzroście, powyżej 150 cm, można ciąć wyżej i słabiej, tym samym dolne piętro nie będzie zagęszczone, bezlistne i da to możliwość uprawy w sąsiedztwie róży innych niższych roślin. Jedyny warunek, to utrzymanie na tyle silnych pędów róży, aby się nie pokładały.

Wprawdzie powyższe zalecane cięcia w jednej i drugiej grupie mają swoje podstawowe zasady, to nie są też one stricte żelazne i możemy je na potrzeby własnego ogrodu modyfikować, dostosowywać do tego jak chcemy prowadzić nasze róże. Jednakże dokładne ich stosowanie jest wystarczającym, aby krzewy prezentowały się bardzo dobrze zarówno w ilości i jakości kwiatów, jak i we właściwym pokroju.

Pana róże na pewno będą wymagać skrócenia pędów, przycięcia pokładających i krzyżujących się, usunięcia pozostałości po kwiatach. Wszystkie te zabiegi odpowiednio dostosujemy do danej odmiany, znając jej przynależność do grupy historycznej i sposób kwitnienia. Ponadto, widzę też w dwóch przypadkach pędy wybijające w znacznej odległości od zasadniczego krzewu. Jeśli to dzikie odrosty podkładki to bezapelacyjnie usuwamy, ale też jeśli nawet szlachetne i przynależne do właściwiej odmiany, to również należy je usunąć. Starszy krzew o przestrzelonym pokroju (z oknami) nie prezentuje się zbyt dobrze. Dbamy regularnie, aby był jednolity i zwarty, pamiętając przy tym, aby jednocześnie też nie nadmiernie zagęszczony.
Pozdrawiam
(18 czerwca, 2017)

Marek Moch: I ciągle nie mam czasu, aby bardziej szczegółowo odpisać i łącznie opisać swoje wątpliwości, więc spróbuję zrobić to częściami, bo inaczej chyba się nie uda. Kwestia pierwsza. Róże Ispahan, które naprawdę mocno się rozbujały w tym roku, rosną przy płocie, przy ulicy. Bywa tam dość wietrznie, a wiatr wieje - gdyby patrzeć na zdjęcie z wpisu z 15.06. - od lewej strony. Róże wygięły się w wyniku tego w prawo oraz w kierunku płotu. Widać to na zdjęciu, bardziej ta z lewej, bo jakoś tak urosła że ma bardziej zwartą, by nie rzecz ściśniętą, mniejszą, część dolną, przy ziemi, a na górze duży obszar liści który jest jak żagiel, ale i druga też to ma, choć mniej, bo u niej pędy na dole wyrastają w większej ilości, szerzej i konstrukcja się wzajemnie wspiera. U niej więc maszt jest większy, że zastosuję tę żeglarską stylistykę, w stosunku do żagla. Mniej go więc wygina (żagiel). Pomyślałem - piszę teraz głównie o tej z lewej, ale zasada byłaby i przy drugiej stosowana - aby mocno ciachnąć te grube pędy, które na zdjęciu są na pierwszym planie, tak na kilka tylko oczek wysoko, aby z nich, z tych oczek, na zewnątrz odbiły młode pędy - w kierunku wiatru, oraz w kierunku z którego patrzymy, one pewnie też będą z czasem się odginać pod wpływem wiatru, ale mniej. A jeśli to stosowałbym ten sam wybieg. Tych obecnych pędów, które już odgięły się z wiatrem nie odegnę, ale ich cięciem stopniowo zmienię kierunek krzewu. Kwestia druga. Widać to na zdjęciu Blanche Moreau na końcu wpisu z 9.06. W tamtym roku ciachnąłem płożący pęd, oczka nie mogły być na zewnątrz bo on był mocno wygięty, szedł równolegle do ziemi i z niego w górę odbiły dwa pędy, zresztą je też potem ciachnąłem, czy ta konstrukcja nie rozłamie się z czasem, czy ten poziomy pędy utrzyma z czasem to co będzie narastać na górze? Kwestia odrostów – tak zrobię jak Pan pisze, te dwa odrosty które wybiły z Versicolor i które myślałem, że udało mi się urwać, nie udało się i wybiły jeszcze dalej i mocniej. Teraz trzeba dokopać się do samej podkładki i wykręcać ufffff, trzeci odrost przy niej jest wolny w tempie przyrostu i jest chyba szlachetny, ale też go ukręcę. Wybił też odrost z Rose de Resht, chyba szlachetny, dość blisko, ale zrobię z nim jak Pan pisze. Róże rosną, dwa razy w tym roku zmuszony byłem prysnąć – na skoczki i na obnażacza. Zrobiłem to od razu gdy dostrzegłem pierwsze owady. I zadziałało ! Mszyc nie mam, posadziłem na rabacie 5 róż ogórecznik i bób, ten pierwszy to zły pomysł bo mi się pokłada, ale bób, boby, rosną prosto i całe (podobnie jak ogóreczniki) w mszycach i mrówkach, nie przeszkadza im to czyli bobom mieć już strąki! A mszyce nie ruszają się i nie mają zamiaru włazić na róże. Bób lepszy. Mam problem z czarną plamistością Blanche Moreau, prysnąłem miedzianem, trochę lepiej, ale tak myślę że z wiekiem będzie silniejsza, choć ma skłonność do czarnej plamistości (ew. jest to mącznika rzekomy). Zaś Felicite Parmentier miała jak rok temu mączniaka prawdziwego, ale uciąłem pierwsze zarażone liście i też dałem miedzian i jest ok. W ogóle te z rabaty 5 róż zaczynają się rozpędzać, Ispahany już to zrobiły. Super. Dziękuję za Pana wpisy!
(6 lipca, 2017)

Marek Moch: I jeszcze jeden wpis. Oglądałem dziś Ispahany, zwłaszcza ten krzew z lewej strony furtki. Jak już pisałem, oba, ten z lewej bardziej, pochyliły się pod wpływem wiatrów. Ten dodatkowo się "skudlił", pędy sczepiły, a ponieważ są mocne, nie da się ich odgiąć, a i z "rozplątaniem" jest problem, nie da się. Może gdybym je palikował, gdy były bardziej wiotkie ... ale z drugiej strony tutaj naprawdę czasem wieje, z tej lewej strony. I z tych grubych pędów wybijają na zewnątrz, już teraz, choć jeszcze nic nie ciąłem, nowe pędy. Ho ho. Normalnie mam strach jak to ciąć. Muszę mieć jakiś wolny weekend, wolną sobotę, bo boję się tak w ogóle ciąć :), a poza tym boję się, że gdybym to robił na chybcika, toby się mogło skończyć namiernym ściachaniem. Oglądałem też inne, zwłaszcza Felicite Parmentier, tam wiotkie pędy odgięły się do ziemi i wybijają z nich nowe, ale do góry, a ponieważ pędy są odgięte, to te do góry są od wewnętrznej strony starszego pędu. Czyli źle. Uuuuff. Poza tym stwierdziłem, że noo ... one ROSNĄ :) Miał Pan też rację z tymi bukszpanami przy Ispahanach, podobnie jak z koniecznością zachowania odstępów między krzewami. W ogóle muszę kolejny raz przyznać, że zna się Pan na różach i to bardzo! Pana uwagi, rady, poglądy, one się wszystkie sprawdziły. Gdy sadziłem róże wydawały się takie malutkie. A teraz, a to dopiero drugi rok. I np. te bukszpany przy Ispahanach .. za dużo tego :) W obecnej powodzi informacji, a często pseudoinformacji, człowiek zaczyna być do nich i w ogóle do autorytetów mimowolnie sceptyczny, więc uznałem że muszę to napisać! Jest Pan osobą taktowną, nie narzucającą swego zdania, ale NAPRAWDĘ warto dokładnie wsłuchiwać się, wczytywać w to co Pan pisze. Tak. Serdecznie pozdrawiam i jeśli będzie miał Pan jakieś przemyślenia co do tego i poprzedniego mego wpisu, byłbym wdzięczny. No mam stracha przed tym cięciem ...
(10 lipca, 2017)