Rozmowy o różach

 

Piotr Szustakiewicz: Róże w ogrodach angielskich to nie tylko rabaty i kwatery obwiedzione nisko ciętymi żywopłotami z bukszpanu. Takie założenie najczęściej spotyka się tam gdzie ilość odmian jest duża i stanowi różane kolekcje. Jest to forma mocno poukładana i sformalizowana. Jednakże w ogrodach Wyspiarzy znacznie częściej spotyka się róże na rabatach w połączeniu z innymi roślinami, w tym przede wszystkim bylinami. I to jest założenie znacznie trudniejsze, takie zharmonizowanie całości aby stanowiło łagodną jedność. Same rabaty stykają się tu najczęściej z trawnikiem przez omawiane przez nas w ubiegłym roku wcięcie. Położone są na jego obrzeżach lub też stanowią różane wyspy, zwłaszcza tam gdzie powierzchnia trawnika duża. Byliny docelowo mają zakrywać całe dolne piętro, jednakże nie mogą zdominować róż zarówno w rozmiarze jak i kolorze. Zadanie jest trudnym i trzeba z reguły kilka lat aby osiągnąć zamierzony cel. Na Pana rabacie doszukiwałbym się wielu akcentów tej ogrodniczej angielskości. Jest w niej duży potencjał i bardzo dobrze się zapowiada. Potrzebuje tylko czasu i doglądania, bo jak pisałem, róże nie mogą być pozostawione same sobie.
Jednym z elementów tej opieki jest cięcie, zagadnienie bardzo rozległe i różnorodne w zależności od tego jakiej dotyczy grupy – począwszy od krzewiastych/parkowych przez mieszańce herbatnie aż po miniaturowe. Odniosę się w tym wpisie, aby też nie zanużyć, tylko do kwestii związanych z różami młodymi o pokroju krzewiastym/parkowym, czyli dokładnie do tego o co Pan pyta. Najważniejszą kwestią, o jakiej trzeba bezwzględnie pamiętać, jest wyprowadzenie pierwszych oczek, z czasem pędów, na zewnątrz. Jeśli cięcie będzie na oczka wewnętrzne, bo tak akurat w danym momencie będzie nam się dobrze prezentował krzew, to w niedługim czasie przyjdzie nam się zmierzyć z jedną z dwóch niekorzystnych  sytuacji....

Jeśli pędy poniżej oczka będą wiotkie, co z reguły jest cechą krzewów młodych i niektórych odmian, to będą przyginane do ziemi pod wpływem ciężaru przyrostów/liści, będą się niepożądanie płożyć (rysunek po lewej stronie). Natomiast jeśli pędy będą silne, to zaczną się prostować w tej części poniżej cięcia i wówczas młode przyrosty będą kierowane do wewnątrz, powodując tym samym krzyżowanie i zagęszczenie (rysunek po prawej). Zaznaczyłem tu na czerwono całe pędy począwszy od podstawy. Oczywiście na tych szkicach wydaje się, że cięcie na oczka zewnętrzne spowoduje ich kierowanie się do ziemi. Może się tak stać jeśli pędy będą już mocno wygięte, wówczas tniemy tak nisko aby otrzymać pędy wzniesione poniżej cięcia. W sytuacjach szczególnych można pomyśleć o czasowym palikowaniu takich pędów, aż do ich wzmocnienia się. Choć ja nie daję podpór tylko tnę nisko, nawet na 20-30 cm. Jeśli po cięciu okaże, że jednak oczko zewnętrzne nie ruszyło, a za to poniższe wewnętrzne, to wówczas trzeba ciąć ponownie i niżej szukając oczka skierowanego na zewnątrz. Można wykorzystać tu też oczka śpiące, bez oznak ulistnienia. To pierwsze cięcie nadaje właściwy pokrój wzniesiony pędom aż po kres ich żywota, czyli często na lat pięć i więcej. Te problemy związane z cięciem wyprowadzającym pierwsze oczko z reguły dotyczą młodych krzewów, starsze potrafią sobie same z tym radzić, zwłaszcza jeśli zostały posadzone tak jak Panu zalecałem, czyli miejsce okulizacji na głębokości 10 cm. Poniżej przykład róży parkowej, "Rhapsody in Blue", która sama nadaje właściwe kształty swoim pędom u podstawy i tu ja nie mam nic do poprawiania. Pędy młode rosną prosto, są też odpowiednio zagęszczone, bo w tej partii krzewu to bardziej zaleta niż wada. Dopiero na wyższych piętrach należy dbać o szerokie prowadzenie i tym samym zapewniać dostęp promieni słonecznych do liści i kwiatów...


Pozdrawiam
(24 lipca, 2015)

Marek Moch: Przeczytałem to na spokojnie parę razy. Sądzę, że teraz dam radę zrobić to w miarę poprawnie. Piszę w 'miarę' tylko dlatego, że jestem nowicjuszem... ardua prima via est, co pamiętam z pierwszych lekcji łaciny w LO. Sam opis jest bowiem bardzo dobry, bo choć zwięzły to wszystko w nim jest, wreszcie rozumiem zasadę na jakiej to działa i cel jaki chcemy osiągnąć. Aby zreasumować kwestie cięcia:
– pędy tniemy aby oczko było na zewnątrz i aby pędy były wyprostowane, nawet jeśli cięcie będzie musiało być nisko;
– tak aby krzew w środku się nie zagęścił nadmiernie, bo to ważne;
– sens cięcia polega, aby robić to jak na "zwykłych krzewach", chodzi aby ukształtować krzew i go rozrzedzić, w sumie nie jest to jakaś czarna magia;
Jeśli miałbym pytanie, to czy można ciąć niżej niż 20, 30 cm? I jeszcze jedną prośbę, może mógłby Pan wkleić jeszcze jedno czy zdjęcia innych róż, które pokazywałyby, jaki ma być poprawny efekt.
W najbliższy weekend, o ile pogoda nie spłata figla, będę ciął. Spojrzę wtedy jeszcze na poprzednie Pana wpisy o cięciu i musi być dobrze. Co do reszty. Tak, to oczywiste. O róże trzeba dbać. I nie przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę. Ogród w którym mam róże jest pod linijkę, przy tym dużo iglaków, stąd rabata z różami miała dać powiew wolności. No i przesadziłem z jednym z Ispahanów wiosną, z nadmiarem starań, więc potem wahnęło się wahadło w drugą stronę ha ha. Lecz we wszystkim umiar. Ach angielskie ogrody... do tego trzeba mieć ich wiedzę, umiejętności, wieki doświadczeń i klimat.
Oglądam też moje bukszpany i na razie nie przyciągają biedronek. Ale to pewnie kwestia czasu i ich jeszcze niewielkich rozmiarów. Mam, już o tym pisałem, od tamtego roku dwie budki, dla dzikich pszczół, biedronek i złotooków. Za to jeżówki i inne kwiaty ściągają nie tylko trzmiele, pszczoły i motyle, ale też, podobne do pszczół czy os owadzie helikoptery, czyli różne bzygowate. Są ładne, a ich larwy uwielbiają mszyce. Czyli super dwa w jednym. Na Ispahanach zauważyłem część liści wygryzionych jak koronka, zostały nerwy. I dwóch sprawców: larwy. Poszukałem w internecie. To psowacz różany. Chyba najedzone ha ha leżały sobie zwinięte w kłębek na dwóch liściach. Zabawnie to wyglądało. Jak śpiące koty. Ponieważ tylko część liści jest zaatakowana, nie stosuję chemii, czyli w ogrodzie są też owady drapieżne i ptaki, a sam ich widok był pocieszny, więc .. nic z tym nie zrobiłem. W kolejnych dniach ich już nie było. Słabszy Ispahan odbił kolejnymi, dwoma nowymi, grubymi pędami, wyrastającymi z ziemi. Pozdrawiam ps. ma Pan może u siebie odętkę wirginijską? Myślę, czy jej nie posadzić. Nawet kupiłem jedną sadzonkę o białych kwiatach, zobaczywszy jak śmiesznie pszczoły na nich żerują, ale gdzieś wyczytałem że bywa ekspansywna...
Pozdrawiam i dziękuję za życzliwą pomoc.
(26 lipca, 2016)

Piotr Szustakiewicz: Odpowiem się dzisiaj tak krótko, a więcej przy zdjęciach jak tylko je zrobię. Co do Pana wniosków, to są jak najbardziej poprawne. "Czy można ciąć niżej niż 20, 30 cm?" Przy głębokim posadzeniu nawet jakby co obsunęło się na krzew, np. konar drzewa w czasie burzy i wygniótł/połamał pędy do cna, to i tak mają z czego odbić, jest zawsze te 10 cm zapasu w pędach z głębokiego posadzenia. To samo jest z cięciem, oczywiście nie ma potrzeby wycinać do zera, ale można ciąć poniżej 20 cm gdy trzeba. Tak dokładnie, kształt róż krzewiastych/parkowych to ma być taka korona jabłoni (powyżej pnia), z wieloma przewodnikami, prowadzona szeroko i niezagęszczona. Oczywiście współczesne odmiany zwłaszcza te w towarowych sadach z takim starodawnymi jabłoniami już mają mało wspólnego, najczęściej mają pokrój kolumnowy, aby jak najwięcej ich zmieścić.
Pozdrawiam
(26 lipca, 2016)


Marek Moch: Dzień Dobry. Właśnie skończyłem cięcie moich róż. Pierwszy raz. Bardzo ciekawe doświadczenie. Na przyszłość muszę jedynie kupić grubsze rękawice. Kolce!! Jest ciepła, sucha, słoneczna pogoda, ale nie za gorąco. Poza tym odchwaściłem, bo już tych moich naturalistycznych szaleństw było ciut za wiele ha ha ha. W następny weekend będę kończył bylinowe porządki.
Pozdrawiam!
ps. Musiałem zejść poniżej 50 cm tak a propos, aby zasada - pędy możliwie prosto i najwyższy pąk na zewnątrz - była zachowana.

(13 sierpnia, 2016)

Marek Moch: Dzień Dobry. Przycięte róże zaczynają puszczać pąki. Na Ispahanach widzę, na razie w jednym miejscu, że wybija pąk na zewnątrz, najwyższy pod miejscem cięcia przeprowadzonego zgodnie z Pana wskazówkami, ale i drugi, bardziej do środka krzewu, położony niżej. Ho ho. Co za wigor. Miał Pan też rację, za dużo tej dziczy było na rabacie 5 róż, tamte róże nie mają aż takiego poweru jak Ispahany, trochę były przyduszone, ale doszlusują na pewno, bo już zrobiłem mały porządek, a jeszcze poprawię. O róże trzeba dbać. Stwierdzam, że cięcie nie jest tak trudne jak mi się wydawało. Cóż.. doświadczenie ... Rose de Resht i Comte de Chambord: pozostałe po cięciu pędy nie są zbyt grube, ale musiałem je zostawić, inaczej nic by z krzewu nie zostało, musiałbym wyciąć wszystko. Te dwie bowiem wystawały z ziemi najmniej, były najmniejsze. Ciekawe czy te pędy z czasem zgrubieją...
Pozdrawiam

(30 sierpnia, 2016)

Marek Moch: Poszerzam lekko rabatę 5 róż. Mocno ją też odbyliniłem. Wokół róż jest czysta ziemia, będę pilnował, aby tam nic nie rosło. Róże są najważniejsze, a zadusiłem je trochę tą zieleniną. Zwłaszcza Ispahany, ale inne też. A propos Pana wpisu: jeśli po cięciu okaże się, że oczko na zewnątrz nie ruszyło, tylko to poniżej do wewnątrz, szukać niżej i ciąć raz jeszcze. A co jeśli ruszyły oba? Szczerze mówiąc ten wigor mnie tak zachwycił, że bym to zostawił. Jest tak w kilku miejscach na Ispahanach.

No i jednak bez chemii się nie obejdzie. Mam mnóstwo skoczków różanych. Dziś je opryskam, chcę to zrobić wieczorem, gdy już nic innego nie będzie fruwało. Pełno też psowaczy różanych (to te gąsienice jak koty, zwinięte w kłębek) i obnażaczy kopciuszków (to te mniejsze żerujące w charakterystycznej pozycji, tu widziałem chyba dorosłe owady, ale mogły to też być psowacze). Kto nadawał te nazwy? Są niesamowite :). Efekty mniej ciekawe haha, ale same nazwy, a przy psowaczu jeszcze wygląd hoho.
Pozdrawiam
(2 października, 2016)

Piotr Szustakiewicz: Dzień dobry. Dziękuję za wszystkie wpisy. Jak wspominałem wcześniej od sierpnia do końca października mam urwanie głowy z remontem domu i mało czasu dla witryny. W listopadzie już powinno wszystko wrócić do normy. Pędy róż oczywiście przyrastają i kwestią czasu jest ich wzmocnienie na tyle aby samodzielnie trzymały wyprostowany pokrój. Choć oczywiście zdarzają się odmiany róż, u których wiotkość pędów jest cechą widoczną nawet u kilkunastoletnich egzemplarzy. Najczęściej takie róże łatwo dają się prowadzić jako pnące.
Zewnętrzne pędy są tymi najbardziej pożądanymi, to one kształtują pokrój krzewu. Natomiast wewnętrzne wypełniają krzew i też są ważne, tylko jeśli prowadzą do nadmiernego krzyżowania się i zagęszczania to należy je z czasem usuwać. Przy młodych krzewach mogą pozostawać dłużej, pod warunkiem wykształcenia się poprawnych pędów na oczkach zewnętrznych.
Pana róże to jeszcze z racji wieku niezbyt wysokie krzewy i byliny mogą je teraz przytłaczać. Ale za 2-3 lata, kiedy krzewy zaczną dorastać do swych właściwych wymiarów, to wszelkie przewagi bylin zanikną. Skoczka różanego można tez niszczyć mechanicznie jeśli krzewów niewiele, a jesienią spalać liście jak tylko opadną.

Pozdrawiam
(4 października, 2016)